krzysztofjaw krzysztofjaw
692
BLOG

Kilka słów na temat wynagrodzeń najwyższych funkcjonariuszy państwowych

krzysztofjaw krzysztofjaw Polityka Obserwuj notkę 49

Ostatnio nie pisałem (przyczyny osobiste), choć wydarzenia na arenie światowej przyspieszają w niewyobrażalnym tempie i mam wiele przemyśleń na ich temat. Niedługo postaram się je - z mojego subiektywnego punktu widzenia - zaprezentować. Dziś powiem tylko, że owe światowe procesy zmierzają w bardzo złym kierunku, złym dla świata, Europy i Polski.

Ale krew we mnie zawrzała, gdy wczoraj i dzisiaj wielu przedstawicieli naszej, prawej sceny politycznej dostało krytycznego amoku na wieść, że posłowie PiS planują podwyżki dla najważniejszych funkcyjnych pracowników państwowych.

Zdaję sobie sprawę z motywów ich krytyki, którym uległ niestety prezes PiS Jarosław Kaczyński nakazując wycofanie projektu podwyżek. Zgodzę się też z negatywną oceną pomysłu doposażenia byłych "pierwszych dam". Nie będę tego rozwijał, bo to jest drugorzędne. Nie mam też zamiaru dywagować na temat tzw. politycznych aspektów związanych z pomysłem owych podwyżek. Pominę też ocenę faktu, iż podwyżek dla najważniejszych (nie tylko) osób w państwie nie było od ośmiu lat. Nie chcę też oceniać posłów, którzy zaproponowali owe podwyżki.

Dalsza treść odnosi się do osób mających wiedzę, doświadczenie i umiejętności niezbędne do sprawowania określonych wyższych stanowisk funkcyjnych w danej organizacji.

Owa krytyka pomysłu podwyżek jest dla mnie - delikatnie mówiąc - bezsensowna i wynika - z pewnością z niezawinionego - braku wiedzy w obszarze zarządzania i motywowania ludzi zajmujących się zarządczym kierowaniem wielkimi strukturami organizacyjnymi. Takimi są firmy różnego rodzaju a państwo jako całość jest przecież największą strukturą organizacyjną w kraju.

Tak się złożyło onegdaj, że pracowałem na wysokich stanowiskach. Każdy szczebel mojej kariery zawodowej wiązał się nie tylko ze zwiększeniem uprawnień, ale i zwiększeniem zakresu obowiązków i tym samym odpowiedzialności.

To jest złota zasada zarządzania: z=u=o (zakres obowiązków=uprawnieniom=odpowiedzialności).

Każdy też wyższy szczebel w danej strukturze organizacyjnej (firmie) wiązał się z bardzo dużym zwiększeniem moich wynagrodzeń. I to było zupełnie naturalne. Gdy doszedłem do szczebla tzw. top managementu to już o pieniądzach się nie mówiło a o innych motywacjach, tzw. pozafinansowych. Wcześniej z pewnością jednym z głównych motywatorów mojej pracy były finanse i zapewnienie rodzinie bezpieczeństwa finansowego.

Godne wynagradzanie za pracę i wiedzę oraz doświadczenie jest normą i to wynagrodzenie jest do pewnego stopnia kariery zawodowej najważniejsze. Dla wielu zresztą tak jest przez całe życie, choć wraz z upływem lat inne rzeczy stają się ważniejsze, tym niemniej bezpieczeństwo finansowe jest zawsze ważne.

Trzeba sobie uświadomić, że w momencie, gdy zwiększa się odpowiedzialność i zakres obowiązków zwiększają się uprawnienia, nie tylko pod względem władzy i mocy decyzyjnej, ale i uposażenia finansowego.

Trudno sobie wyobrazić, aby w firmie prezes zarządu zarabiał mniej niż jego podwładni. Zarabia z reguły kilka a nawet kilkanaście razy więcej od swoich, nawet bezpośrednich podwładnych. To samo inni członkowie zarządu oraz (oczywiście mniej) dyrektorzy pionów... choć i oni zarabiają dwa lub trzykrotnie więcej od podwładnych kierowników działów czy wydziałów. Kierownicy zaś dwukrotnie więcej niż zastępcy a ci dwukrotnie więcej niż szeregowi pracownicy.

To jest naturalne i normalne, bo gdyby było inaczej nikt by nie zarządzał (nie chciał) i firma by upadła. To samo jest z państwem jako całością.

Jak byłem odpowiedzialny za finanse i ekonomię firmy zatrudniającej przeszło 250 osób to moja praca trwała niemal 24 godziny na dobę. Nawet weekendowe biznesowe spotkanie na golfie to też była praca, bo podejmowaliśmy wtedy wiele strategicznych decyzji dotyczących przyszłości firmy, też tzw. alianse strategiczne.  Każda moja decyzja musiała uwzględniać długookresowo dobro firmy oraz jej długookresowe trwanie i zapewnienie strategicznej (długoletniej) płynności finansowej. Każda decyzja mogła wpłynąć na trwanie lub upadek firmy i każda musiała być podejmowana z myślą też o tych 250 pracownikach i ich rodzinach oraz ich przyszłości.

Na tego typu stanowiskach pieniądze już nie powinny odgrywać żadnej roli. One są i można myśleć tylko o rozwoju firmy i działaniach dla jej dobra a tym samym dobra wszystkich, którzy w tej firmie pracują.

Z tego punktu widzenia - biorąc pod uwagę całe państwo i zarządzanie nim - a więc odpowiedzialność za losy 38 mln ludzi to gradacja wysokości wynagrodzenia winna być następująca: prezydent zarabia najwięcej ze wszystkich urzędników państwowych i nie mogą to być kwoty odbiegające znacząco od uposażeń prezesów zwykłych firm i większe niż największe uposażenie prezesa spółki Skarbu Państwa (dotyczy to również premiera). Na drugim miejscu jest właśnie premier, później wicepremierzy, ministrowie, wiceministrowie, dyrektorzy departamentów, kierownicy... itd.

Sytuacja, że prezydent Polski, premier, wicepremierzy, ministrowie zarabiają mniej od prezydentów miast czy nawet mniej od swoich podwładnych jest po prostu chora. Poza tym zwiększa skłonność do korupcji na styku państwo-biznes... Podobnie jest z żoną prezydenta: ona ma niemal tyle obowiązków, co mąż... może innych gatunkowo, ale za tę pracę musi być wynagradzana... bo nieraz to ona buduje zaufanie i sprawia, że Polska może więcej.

Reasumując. Wedle mnie dzisiaj prezydent powinien zarabiać co najmniej 40 tys. zł. Premier 30 tys. zł. Wicepremierzy 25 tys. zł, ministrowie około 18-20 tys. zł, dyrektorzy departamentów 15 tys. zł, itd...

Posłowie i senatorowie na poziomie dyrektorów departamentów, czyli około 15-17 tys. zł.

I to tyle na ten temat.

Pozdrawiam 

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

http://krzysztofjaw.blogspot.com/

kjahog@gmail.com

Krzysztof Jaworucki - KONSERWATYSTA W IDEI, WARTOŚCIACH ŻYCIOWYCH I POGLĄDACH EKONOMICZNYCH. EKONOMISTA I FINANSISTA. MIŁOŚNIK ŻEGLOWANIA I WSPINACZEK GÓRSKICH. PATRON DUCHOWY: BŁ. JERZY POPIEŁUSZKO, AUTORYTET MORALNO-ETYCZNY: ŚW. JAN PAWEŁ II, MENTOR POLITYCZNY: E. BURKE. Bł. Jerzy Popiełuszko: "Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą"; "Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się wolnymi już teraz"; "Zło dobrem zwyciężaj". Św. Jan Paweł II: "Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła"; "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi"; Nie sposób inaczej zrozumieć Człowieka, jak w tej wspólnocie jaką jest Naród"; "Musicie być mocni mocą wiary i nadziei". Edmund Burke (1729–1797) – irlandzki filozof i polityk, twórca nowoczesnego konserwatyzmu, krytyk rewolucji francuskiej: "Naród jest organiczną całością ukształtowaną przez przeszłość i tradycje"; "Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił"; "Wolność bez mądrości i cnoty? To jest zło największe z możliwych". Moja strona domowa: http://krzysztofjaw.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka